Łuszczewska Jadwiga (pseud. Deotyma), pisarka i improwizatorka, ur. w Warszawie 1.08.1834 r., zm. 23.09.1903 tamże. Jej ojciec, Władysław Łuszczewski, posiadał tytuł szambelana cesarskiego, był radcą stanu, ekonomistą, współpracownikiem „Biblioteki Warszawskiej”. Matka, Magdalena (Nina) Łuszczewska z Żółtowskich, była kobietą niezwykle urodziwą – mówiło się, że Jadwiga nie odziedziczyła po matce urody, gdyż była krępa, niskiego wzrostu i miała rude włosy, który to kolor nie był wówczas popularny i uważany za ładny. Matka odegrała w życiu Deotymy znaczącą rolę. Jej system wychowawczy charakteryzował się specyficznym podejściem do kontaktu własnych córek – młodszej Jadwigi oraz starszej Kazimiery (późniejsza Komierowska) – z innymi dziećmi: starała się ten kontakt definitywnie ograniczać, stąd siostry przebywały głównie w swoim towarzystwie. Ona też wybrała i nadała Jadwidze pseudonim Deotyma (z gr. bogobojna), gdy ujawnił się improwizatorski talent córki.
W salonie państwa Łuszczewskich[]
Rodzina Łuszczewskich zasłynęła głównie z prowadzenia salonu literackiego, co z pewnością obok czytanych książek (Deotyma czytała m.in. książki autorstwa św. Teresy, J. M. Hoene-Wrońskiego, L. C. de Saint-Martina, J. B. Bousseta) wpłynęło na umysłowość i intelektualny rozwój młodych panienek. O Ninie mówiono, że gromadzi znakomitości świata literacko-artystycznego na poniedziałkowych spotkaniach salonu, który zainicjowała w 1834 roku. Salon mieścił się początkowo przy Nowym Świecie, w przylegającej do Pałacu Staszica tzw. Kamienicy Misjonarskiej (dziś już nie istnieje), potem przy Krakowskim Przedmieściu, cotygdniowe spotkania zaś trwały od godziny dziesiątej wieczorem do drugiej-czwartej nad ranem. Obowiązywał strój wieczorowy, a panom wolno było w towarzystwie pań palić cygara, co w owych czasach należało do zachowań ekscentrycznych. Do grona bywalców należała elita warszawska, ale i przejezdni goście. Wśród odwiedzających dom Łuszczewskich w poniedziałkowe wieczory znaleźli się prawnicy, profesorowie, kapłani, literacki, artyści, m.in.: Andrzej Zamoyski, Adam Potocki, Edward Dembowski, Stanisław Moniuszko, książę Kazimierz Lubomirski, Leon Łubieński, Wacław Szymanowski, siostra Fryderyka Szopena, Narcyza Żmichowska, Maria Kalergis, księżna Michałowa Radziwiłłowa, Paulina Wilkowska. Utrzymuje się, że gospodarzom bardziej zależało na towarzystwie męskim, stąd liczebna przewaga panów. Salon cieszył się uznaniem z jeszcze jednego względu – tutaj przyjmowano Żydów. Gości obowiązywały wytworne stroje: tradycyjne fraki, piękne suknie, rękawiczki. Spotkania odbywały się według ustalonego szablonu. Zaproszeni schodzili się koło godziny 22, podawano wówczas ciastka, herbatę, zimne napoje. Nie tańczono, nie grano w karty, lecz rozmawiano, słuchano muzyki i deklamacji. Paulina Wilkońska wspomina również o przedstawieniach u państwa Łuszczewskich, podając tytuły: Faust Goethego, Dzwon Schillera, Monbar, czyli Flibustierowie Ignacego Dobrzyńskiego, Witoloraud Moniuszki. O północy podawano cygara, co dla niektórych pań było sygnałem zakończenia wizyty i udania się do domu. Nad ranem serwowano kawę, po której goście rozchodzili się na wypoczynek.
Wielka improwizatorka[]
Gdy Jadwiga skończyła 15 lat, uzyskała zgodę rodziców na uczestniczenie w poniedziałkowych zebraniach. Szybko ujawnił się jej talent improwizatorski, który stał się atrakcją przyciągającą do domu Łuszczewskich coraz większe tłumy. 17 maja 1852 roku Nina zorganizowała pierwszy publiczny występ córki – Deotyma miała wówczas 18 lat. Tematyka improwizacji obejmowała różne zagadnienia: muzykę, malarstwo, przyrodę, problemy moralne, uroki wiosny. Początkowo próbowano nawet notować improwizacje, lecz ojciec nie nadążał z ich spisywaniem. Młoda Łuszczewska dzięki swemu talentowi zyskała miano das Wunderfraülein (cudownej panny). Odnośnie do samego talentu Deotymy zdania były podzielone. Jedni widzieli w niej natchniony geniusz, nazywali ją „dziewiczą karmicielką ducha”, inni wypowiadali się drwiąco o artystycznej wartości jej improwizacji. Krążyły nawet satyryczne wierszyki, jak chociażby ten:
„Deotyma
Się nadyma;
Zamiast kiecki
Ma strój grecki”.
Lub:
„Smutno, kiedy Deotyma
Na natchnienie się nadyma.
A tu obok cicho skomli
Tkliwy wierszyk Syrokomli”.
Liczne podróże i odwiedziny w Wielkopolsce[]
Jadwiga dużo podróżowała, poznając sławne osobistości (J. Lelewel, A. Jełowicki, F. Wężyk). Zwiedziła Karlsbad, Malbork, Gdańsk, Brukselę, wyspę Rugię, Ojców, Góry Świętokrzyskie, Tatry, Kraków (tu improwizacja o Wawelu pt. Góry - improwizacja ), Paryż (tu improwizacja Do emigracji i do pomników polskich), Austrię, Włochy (tu improwizacja Noc w Wenecji), a w późniejszych latach znalazła się w Jadrynie, Symbirsku, Czembarze z powodu zesłanego na Sybir ojca.
Nieobce były jej tereny Wielkopolski – Jadwiga przybywa tutaj i do samego Poznania kilkakrotnie. W 1856 r. odwiedziła stryjenkę. „Przegląd Poznański” i „Pokłosie” opublikowały kilka utworów rozsławionej improwizatorki. W tym samym czasie tworzy „poemat narodowy” Piast, stąd zrozumiałe jest, dlaczego udała się zobaczyć Gopło, Gniezno, Kruszwicę i Poznań. W Poznaniu Władysław i Wanda Niegolewscy urządzają dla niej wieczór, na którym była Bibiana Moraczewska.
Dwadzieścia siedem lat później ponownie zagościła w Poznaniu, a wizyta ta miała cel finansowy. Władze Poznania postanowiły zorganizować cykl odczytów publicznych, aby zebrać dochód ze sprzedanych biletów. Wśród zaproszonych byli: Stanisław Tarnowski, Michał Bobrzyński, Kazimierz Morawski i Henryk Sienkiewicz, krewny Jadwigi, a w lutym 1883 roku zagościła sama Deotyma. Została ona poproszona o wygłoszenie odczytów, które odbyły się w Bazarze. Bilety w cenie 4 marki za miejsca siedzące i 1.5 marki za miejsca stojące szybko się rozeszły. Jak podaje Edward Pieścikowski, Deotyma wzruszona rozpoczęła pierwszą prelekcję mówiąc, że powraca do „ukochanej duszą całą Wielkopolski jak dziecię do matki”, po czym rozpoczęła czytanie swojej Biesiady u Ziemomysła, a następie Głosu Izajasza do młodzieży polskiej. Po spotkaniu udała się do Teatru Polskiego na przedstawienie Pana Damazego. W kolejne dni sala Bazaru była również przepełniona chętnymi do słuchania odczytów, w czasie których autorka deklamowała własne utwory. Pieścikowski odnotowuje, że „organizatorzy po rozliczeniu kosztów administracyjnych uzyskali dochód 1800 marek, z czego 600 marek przeznaczyli na Teatr Polski, tyleż otrzymało Towarzystwo św. Wincentego à Paulo, po 300 marek Towarzystwo czytelni Ludowych i ochronka na Chwaliszewie”.
Salon literacki Deotymy[]
W latach 1863-1865, po wybuchu powstania styczniowego, Deotyma towarzyszyła ojcu na zesłaniu, skąd pisywała listy do matki, zdając relację z sybirackiego życia. Po powrocie w 1867 roku traci ojca, a dwa lata później umiera również jej matka. Osamotniona Deotyma zawiera wówczas bliską przyjaźń z Eugenią Wolffowi (ze Zdzienieckich) i angażuje się w organizowanie salonu literackiego na wzór tego, który odbywał się u rodziców. „Czwartki literackie” odbywały się w Warszawie, tutaj również obowiązywał strój uroczysty: frak i biały krawat, a sama założycielka ukazywała się w bieli. Do grona bywalców należeli: H. Skimborowicz, A. E. Odyniec, A. Pietkiewicz, S. Krzemiński, A. Oppman, J. A. Święcicki, C. Jankowski, K. J. Jasiński, F. Hoesick, a także przybywali goście zza granicy. Tematyka zebrań wykluczała zagadnienia erotyczne, a same dyskusje dalekie były od problemów życia codziennego. Najczęściej gospodyni salonu literackiego czytała swoje utwory, a 17 maja 1887 roku zorganizowała własny jubileusz. Wielbicielami wieszczki byli: Pług i Kraushar (ten ostatni poświęcił jej pochlebną uwagę w swoim studium Polki twórcze czasów nowszych) , Artur Oppman (Or-Ot), Stefania i Joanna Podhorskie-Okołów. Sama Deotyma z uwagi na poparcie, jakie żywiła dla ruchu emancypacyjnego, obracała się w kręgu ludzi postępowych.
Deotyma - mitotwórczyni własnej legendy[]
Bożena Krzywobłocka zaznacza, że „oficjalnie Deotyma traktowana była jako świętość narodowa. Przypominano, że sam Mickiewicz zachwycał się młodą improwizatorką – miał nawet napisać na jej cześć wiersz”. Chodziłoby tutaj o utwór Do Deotymy z powodu jej improwizacji, który wzbudził wiele kontrowersji. Badacze udowadniają, że wiersz ten został mylnie przypisany Mickiewiczowi. Bogdan Zakrzewski w swoim eseju „Istotnie, Bóg dał Polsce genialna poetkę”. Rzecz o Mickiewiczowskim falsyfikacie próbuje udowodnić zabieg mitotwórczy Deotymy i stosowanie mechanizmów propagandy. Twierdzi, że „wieszczka »improwizowała« za Mickiewicza – do siebie, to jest Do Deotymy z powodu jej improwizacji, sygnując swój utwór przejrzysto – czytelnym kryptonimem: M., zdradzającym autorstwo Mickiewicza”. Miało to na celu rozsławienie improwizatorki.
Ostatnie lata życia i spuścizna literacka[]
Z życia literackiego wycofała się po roku 1890, gdy zachorowała na serce. Przez 11 lat nie opuszczała swojego mieszkania. Ostatni czwartek literacki odbył się na dwa tygodnie przed jej śmiercią 10 września 1908r. Zmarła na raka przełyku 23 września 1908 roku. Oprócz improwizacji pozostawiła po sobie liczne utwory zaświadczające o jej upodobaniu do tematów dotyczących dziejów ojczystych, a największą popularnością cieszy się „powieść gdańska” Panienka z okienka, zekranizowana przez Marię Kaniewską w roku 1964, z Polą Raksą w roli głównej.
Bibliografia[]
- A. Biernacki, Łuszczewska Jadwiga, w: Polski słownik biograficzny, red. nacz. E. Rostworowski, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1973;
- Deotyma (Jadwiga Łuszczewska), Pamiętniki 1834-1897, wst. i przyp. J.W. Gomulicki, Warszawa 1968;
- W. Feldman, Współczesna literatura polska 1864-1923, Warszawa 1923;
- A. Kraushar, Polki twórcze czasów nowszych, Warszawa 1929, s. 13-70;
- B. Krzywobłocka, Wieszczka Deotyma, w tejże: Delfina i inne, Warszawa 1970, s. 153-181;
- J. Krzyżanowski, Dobre chęci Deotymy, w tegoż: W kręgu wielkich realistów, Kraków 1962, s. 204-207;
- J. Kulczycka-Saloni, Życie literackie Warszawy w latach 1864-1892, Warszawa 1970;
- E. Pieścikowski, „Ach! W tym Poznańskiem…”. Życie literackie XIX wieku, Poznań 2003;
- A. Tyszyński, Deotyma, w tegoż: Pisma krytyczne, t. I, Kraków – Petersburg 1904, s. 283-349;
- P. Wilkońska, Wieczory poniedziałkowe pani Niny Łuszczewskiej, w tejże: Moje wspomnienia o życiu towarzyskim w Warszawie, Warszawa 1959, s. 38-64;
- B. Zakrzewski, „Istotnie, Bóg dał Polsce genialną poetkę”. Rzecz o Mickiewiczowskim falsyfikacie, w tegoż: „Spowiednicy” Mickiewicza i Fredry, Wrocław 1994, s. 126-147.
Hasło opracowała 'Marta Wiatrzyk-Iwaniec